W nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1925 roku w okolicy Starogardu Gdańskiego doszło do zamachu na niemiecki pociąg. To jedno z najtragiczniejszych zdarzeń na polskiej sieci kolejowej w dwudziestoleciu międzywojennym.
Układ geopolityczny po I Wojnie Światowej spowodował, że mieszkańcy Prus Wschodnich którzy chcieli dostać się do Niemiec, musieli pokonać terytorium Polski. Jednym z bardzo popularnych sposób podróży były nocne pociągi międzynarodowe.
W czwartek, 30 kwietnia 1925 roku popołudniu ze stacji w Insterburgu (obecnie Czerniachowsk w Obwodzie Kaliningradzkim) wyruszył pociąg pospieszny nr 907 do Berlina. Pociąg został zestawiony z parowozu, wagonu bagażowego, wagonu sypialnego oraz 7 wagonów pasażerskich. Po odjeździe z Insterburgu skład zatrzymywał się zgodnie z rozkładem jazdy w Königsbergu (obecnie Kaliningrad), Elbing (Elbląg) oraz Marienburg (Malbork). Zaraz za tą ostatnią stacją pociąg wjechał na teren ówczesnej Polski i dojechał do stacji Tczew.
Chwilę przed przyjazdem pociągu do Tczewa, ze stacji tej odjechał pociąg pośpieszny Tczew – Chojnice. Po dojechaniu tego pociągu do stacji w Starogardzie Gdańskim, na ten sam szlak wyjechał międzynarodowy skład nr 907.
Przebieg zdarzenia
Po wyjechaniu pociągu międzynarodowego z Tczewa, pomiędzy stacjami Swarożyn i Starogard Gdański pociąg jechał z prędkością około 80 km/h. Wówczas na łuku, gdzie nasyp kolejowy po obu stronach miał wysokość 8-9 metrów doszło do wypadnięcia pociągu z szyn. Jednak prędkość składu oraz jego ciężar spowodował, że jechał on jeszcze parę metrów po torze (lecz nie na szynach) i ostatecznie wrył się w ziemię.
Dwa pierwsze wagony, bagażowy oraz sypialny, pozostały prawie nietknięte. Kolejny ze składu, wagon 3 został kompletnie rozbity przez wagon 4. Poważnie uszkodzony został również kolejny wagon nr 5. Ostatnie 4 wagony nie zostały uszkodzone oraz nie uległy wykolejeniu. Tragedia mogła być jeszcze większa, gdyby nie zastępca kierownika pociągu, który w momencie zdarzenia został wyrzucony z parowozu, jednak szybko doskoczył do niego ponownie, spuścił parę i zapuścił pompę wodną, żeby zapobiec eksplozji kotła.
W rezultacie wypadku na miejscu zginęło 25 pasażerów, w większości obywateli niemieckich (12 kobiet, 11 mężczyzn oraz 2 dzieci). Kolejne 12 odniosło ciężkie rany (4 osoby zmarły później w tczewskim szpitalu). Ponadto 60 osób odniosło lekkie obrażenia.
Badanie przyczyn katastrofy
Jeszcze w nocy na miejsce wypadku udał się starosta starogardzki, Naczelnik Stacji Starogard, kierownik Ekspozytury Policji Politycznej w Tczewie wraz z dwoma wywiadowcami oraz Sędzia Śledczy Sądu Powiatowego w Starogardzie. Rano przybył również prokurator przy Sądzie Okręgowym w Starogardzie. Natomiast w godzinach przedpołudniowych dotarła na miejsce międzyministerialna komisja z Warszawy i inspektor bezpieczeństwa MSW oraz wiceminister kolei Julian Eberhardt.
Bardzo szybko ustalono, że przyczyną zdarzenia było celowe działanie. Na miejscu katastrofy zauważono, że przy obu szynach były odkręcone śruby (12 sztuk) i odjęte łubki-łącza (tzw. łasze), 3 łubki i 3 śruby znaleziono w lasku po wschodniej stronie, około 30 metrów od miejsca rozkręcenia szyn. Obok nich ponadto leżał dźwigar i lewarek. Dokładne badanie miejsca rozkręcenia szyn wskazało, że szyny były wraz z podkładem przesunięte o około 8 cm. Było to bezpośrednią przyczyną katastrofy.
Pomimo podjętego na szeroką skalę śledztwa przez Policję Polityczną, nie wykryto sprawców tej katastrofy. Technika wykonania zamachu wskazywała na działanie osób, które dokładnie wiedziały, co chcą osiągnąć.