Zaprezentowana wstępna wersja rozkładu jazdy 2018/19 dla obszaru Podlasia nie spodobała się działaczom Fundacji Nowe Spojrzenie i Podlaskiego Okręgu Partii Razem.
– Statystyczny mieszkaniec Podlasia nie odbył nawet jednej podróży pociągiem regionalnym w ciągu roku. To najgorszy wskaźnik wykorzystania kolei w Polsce – mówi Seweryn Prokopiuk z Podlaskiego Razem i zaznacza, że zaprezentowany przez PKP PLK wstępny rozkład jazdy na przyszły rok tej sytuacji nie poprawi. – To sabotaż – kwituje nowy rozkład Piotr Figiel, wiceprezes Fundacji Nowe Spojrzenie i określa propozycję kursowania pociągów jako antypasażerską.
Piotr Figiel przeanalizował przygotowaną przez Przewozy Regionalne i władze samorządowe wstępną wersję rozkładu jazdy na przyszły rok. Jego zdaniem, planowane modyfikacje siatki połączeń zniechęcą kolejnych pasażerów dotychczas korzystających z regionalnych pociągów. Jako przykład podaje pociąg do Ełku, który z Białegostoku odjedzie około 5:15, w miejsce aktualnie odjeżdżającego około 12:30. Zdaniem wiceprezesa Fundacji Nowe Spojrzenie, pociąg uruchamiany tak wcześnie będzie woził powietrze, ponieważ zaledwie około pół godziny po jego odjeździe tą samą trasą wyruszy szybszy skład TLK. Poranny pociąg z Białegostoku przyjedzie do Ełku około 6:55. Przewoźnik zaplanował jego odjazd z Ełku około 7:43, a do stacji w Białymstoku dotarłby na około godzinę 9:15.
– Wnioskowaliśmy o uruchomienie pociągu z Ełku lub Grajewa do Białegostoku w sześciogodzinnej przerwie między około 6 a 12. W chwili zgłaszania do PLK rozkładu jazdy, istniało wiele możliwości technicznych realizacji tego postulatu, bez konieczności likwidowania pociągu do Ełku z 12:30. Jednak przewoźnik wraz z urzędem marszałkowskim wybrali oczywiście to najgorsze – mówi się Piotr Figiel
Dodaje, że od prawie dwóch lat popularny szczytowy pociąg do Ełku, który z Białegostoku odjeżdżał około godziny 17 skrócony został do Grajewa. – Od dwóch lat marszałek województwa i Przewozy Regionalne nie chcą przywrócić popularnego kursu, zasłaniając się przy tym coraz głupszymi wyjaśnieniami. To jest sabotaż kolei przez osoby zawodowo zajmujące się koleją, które dla dobra lokalnej społeczności powinny być trzymane z dala od kolei – mówi Piotr Figiel.