Wielu miłośników kolei z pewnością choć raz marzyło, aby ostatnie godziny starego roku spędzić na zabawie w kolejowej scenerii. Taką okazję, choć niekoniecznie z własnego wyboru, mieli bohaterowie filmu Filipa Bajona Bal na Dworcu w Koluszkach. Jest to produkcja z 1989 roku, ukazująca klimat polskiego dworca i kolei w okresie PRLu. O czym opowiada fabuła filmu? Jakie kolejowe ciekawostki można w nim zobaczyć?
Zabawa w ekstremalnych warunkach
Akcja filmu ma miejsce w sylwestra 1978 roku podczas zimy stulecia, która miała miejsce w rzeczywistości na przełomie 1978 i 1979 roku. Pasażerowie udający się na zabawy sylwestrowe utknęli na dworcach i w pociągach zasypanych śniegiem. W jednym pociągów znajduje się jeden z głównych bohaterów. Jest nim grany przez Zbigniewa Zamachowskiego Andrzej Roszak, który spieszy się do Warszawy na samolot, by lecieć do swojej narzeczonej czekającej w Paryżu.
Wobec braku perspektyw na odśnieżenie toru wraz z innymi pasażerami rusza on pieszo do najbliższego dworca, znajdującego się w Koluszkach. Tam przybyli pasażerowie wraz z osobami oczekującymi na przyjazd pociągów organizują sylwestrowy bal. Wśród gości znajdują się: Doktor z Doktorową, Rodzina, sędzia i jego żona. Ponadto oprócz Andrzeja z pociągu przybywają Basia, a za nią inni podróżni: działacz polityczny, który jechał na bal do KC, pan Rozbicki z żoną wracający do kraju z kontraktu w Iraku z dużą ilością bagażu, gwiazda telewizyjnych programów, dziennikarz, grupa studentów z Amerykanką, Aktor z młodym reżyserem, Horacy, przyjaciel Aktora, Ambasador z małżonką. Państwo Rozbiccy wiozą w swym bagażu radio i kolumny, w związku z czym na dworcu organizowana jest muzyka. Sprzęt zostaje podłączony u zawiadowcy stacji Koluszki, który zostaje gospodarzem balu.
Przeboje PRLu i fatalny finał zabawy
W trakcie imprezy można usłyszeć znane utwory muzyczne z ówczesnych lat takie jak: „Tyle słońca w całym mieście” Anny Jantar, „Remedium” Maryli Rodowicz, „Kolorowe Jarmarki” Janusza Laskowskiego, „Dwadzieścia lat, a może mniej” Jacka Lecha, a także „California Mon Amour” zespołu Dwa Plus Jeden, w wykonaniu Krystyny Tkacz.
Podczas balu uczestnicy stopniowo obnażają swoje ukryte frustracje, kompleksy i nadzieje. Po północy Część uczestników organizuje poszukiwania zaginionego Horacego. Oprócz zamarzniętego człowieka znajdują także w lokomotywowni zabytkowy parowóz. Miejscowy kolejarz informuje ich o obecności trzeciego, niezasypanego toru, którym można dotrzeć pod Warszawę.
Różne interpretacje fabuły
Według części osób „Bal na dworcu w Koluszkach” stanowi ówczesny odpowiednik „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, między innymi dzięki postaciom uczestniczącym w balu, stanowiącymi przekrój polskiego społeczeństwa lat 70. XX wieku i ich problemom. Inni uważają z kolei film za groteskową komedię o Polsce ówczesnych lat. Jest również wiele innych interpretacji, lecz pewne jest, że jest to produkcja z ukrytym przekazem, który każdy z nas może spróbować odnaleźć samodzielnie.
Dworzec z dawnych lat
Jak przystało na bal organizowany na dworcu nie brakuje motywów kolejowych. W filmie ukazano jak wyglądał typowy dworzec kolejowy w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Budynek, w którym rozgrywa się akcja powstał w 1968 roku, więc jest doskonałym przykładem kolejowej architektury charakteryzującej miniony ustrój. W filmie mamy okazję zobaczyć charakterystyczne marmurowe wykończenia wnętrz, ławki spotykane jeszcze dziś na niektórych okienkach biletowych, szafki biletowe zwane ternionami oraz ówczesny wystrój kas biletowych.
Na filmie możemy zobaczyć także jak w latach 70. wyglądał bufet Wars, a także ówczesne, pamiętane przez wiele osób do dziś logo tej ściśle związanej z koleją firmy.
Tabor stary, ale istnieje do dziś
Część akcji rozgrywa się w pociągu, dzięki czemu możemy zobaczyć jak wyglądały w tamtym czasie pociągi dalekobieżne.
W scenach filmowych widzimy jeden z kursujących do dziś w pociągach TLK wagon z rodziny 111A, lecz z pełni klasycznym wyposażeniem wnętrza. Starsi czytelnicy z pewnością będą pamiętać jeszcze charakterystyczne, drewnopodobne ściany, zasłonki z napisem PKP oraz kanapy w kolorze zwanym mechaniczną pomarańczą.
W jednej ze scen widoczna jest na czele pociągu lokomotywa spalinowa SP45-141. Ciekawostką jest fakt, iż lokomotywa ta przetrwała do dziś jako jedna z dwóch czynnych lokomotyw tego typu. Obecnie jest własnością firmy Unikol Railway Workshop i jeździ z oznaczeniem 301Db-143 w niebieskim malowaniu.
Jednym z ważnych bohaterów filmu jest także odnaleziony w lokomotywowni parowóz, będący „darem kolejarzy” z Koluszek. W rzeczywistości wykorzystano parowóz serii Ok22-31 z 1929 roku, stacjonujący obecnie w parowozowni Wolsztyn. Był to ostatni czynny parowóz tej serii na PKP. Stacjonował miedzy innymi w lokomotywowniach w Piotrkowie Trybunalskim, Bydgoszczy i Częstochowie. Od 1987 roku, czyli jeszcze przed produkcją filmu, stacjonuje w Wolsztynie. W eksploatacji pozostawał jeszcze przez całą pierwszą dekadę XXI wieku, kiedy obsługiwał liczne pociągi specjalne. Od kilku lat oczekuje o przeprowadzenia naprawy okresowej.