W wyniku słabnącej epidemii koronawirusa w kilku regionach Polski, coraz więcej miast decyduje się na powrót do sprzedaży biletów przez kierowców i motorniczych, jeżeli wcześniej takową prowadzili. Sprzedaż odbywa się oczywiście na nieco innych niż dotychczas zasadach. Niektórzy organizatorzy przewozów wpadli jednak na kuriozalne rozwiązania.
Z powodu braku biletomatów w pojazdach, ZTM Gdańsk, podobnie jak inni organizatorzy transportu miejskiego z Trójmiasta i okolic, prowadził przed pandemią sprzedaż biletów u kierowców i motorniczych. Usługę tę zawieszono z powodu pandemii koronawirusa. Od 1 czerwca, po uzyskaniu pozytywnej opinii Pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, w całej algomeracji trójmiejskiej powraca sprzedaż biletów u kierowców. Zdania odnośnie zasadności takiej decyzji są podzielone, jednakże szczególną uwagę zwraca sposób organizacji sprzedaży biletów, wymyślony przez Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku.
W myśl nowych zasad pasażerowie chcący kupić bilet u prowadzącego pojazd, muszą wejść do pojazdu pierwszymi drzwiami, wchodząc tym samym do tzw. strefy buforowej, niedostępnej dla pozostałych pasażerów. Sprzedaż karnetów odbywa się tylko na postoju i tylko za odliczoną gotówkę. Po nabyciu biletu podóżny zobowiązany jest… wysiąść z pojazdu i wsiąść do niego kolejnymi drzwaiami, gdzie po skasowaniu biletu może kontynować podróż.
Rozwiązanie nie tylko brzmi kuriozalnie, lecz może spowodować znaczący wzrost opóźnień pojazdów ZTM. Podczas całej opisanej procedury pojazd musi bowiem stać na przystanku. Jest to również rozwiązanie skrajnie niekomfortowe dla pasażerów. Co więcej, z powodu braku drzwi wejściowych przy kabinie motorniczego, sprzedaż nie będzie prowadzona w ogóle w tramwajach typu NGT6 oraz NGd99. Łącznie jest to 7 pojazdów, lecz pasażer w tej sytuacji nigdy nie móże być pewny, że w tramwaju, na który czeka, będzie możlwość zakupu biletu. Wymyślone przez ZTM Gdańsk zasady mogą zatem skutecznie zniechęcić pasażerów do korzystania z komunikacji miejskiej.
Jak zrobiły to inne miasta?
Sprzedaż biletów przez kierowców powraca także w nieodległej Gdyni i Wejherowie, jednak na całkowicie innych zasadach. W Gdyni pierwsze drzwi wejściowe do pojazdu pozostaną wyłączone z użytku. Z Zmniejszono strefę buforową, żeby można było przez taśmę podać kierowcy pieniądze i odebrać bilet, przy okazji udostępniając pasażerom do użytku pierwszy rząd siedzeń za kabiną. W autobusach MZK Wejherowo osoby chcące zakupić bilet u kierowcy wsiadają pierwszymi drzwiami, zaś po zakupie niezwłocznie przechodzą wgłąb pojazdu. Co ważne, ani w Gdyni, ani w Wejherowie po zakupie biletu pasażer nie jest zmuszany do opuszczenia pojazdu i ponownego wejścia do niego innymi drzwiami.
Jeden komentarz
Przede wszystkim – kupowanie biletów w pojeździe powinno być całkowitą ostatecznością i jeżeli tak będzie traktowane to nie jest to wielki problem (w przeciwieństwie do Gdyni, gdzie jednak więcej biletów sprzedaje się u kierowców). Ale jak ktoś na przykład wsiada na przystanku z biletomatem, wcześniej stojąc chwilę na przystanku i od razu idzie kupić bilet u motorniczego, to to są jakieś jaja.