Dziś przedstawiamy Państwu drugą z trzech części cyklu poświęconego przyszłości sieci trolejbusowych w Polsce w kontekście intensywnego rozwoju autobusów elektrycznych. W dniu dzisiejszym przedstawimy ostatnie działania i plany na przyszłość Tyskich Linii Trolejbusowych.
Tyska sieć trolejbusowa jest nie tylko najmniejszą, ale też najmłodszą siecią tego środka transportu w Polsce. Powstała w 1982 roku w odpowiedzi na wysokie ceny oleju napędowego i dużo niższe w tamtych czasach ceny energii elektrycznej. Początkowo do obsługi sieci zakupiono 24 radzieckie trolejbusy ZiU, zastąpione po 1989 roku przez popularne jeszcze do niedawna Jelcze. Sieć ukształtowała się niemal w całości do połowy lat 80. XX wieku. Dopiero w 2002 roku dobudowano nieco ponad 1,2 kilometra sieci, zwiększając jej łączną długość do około 20 kilometrów. Pierwsze lata XXI wieku przyniosły kilka niewielkich inwestycji w tyską sieć trolejbusową. Zakupiono m.in. 6 nowych, niskopodłogowych trolejbusów marki Solaris, jednak należy nadmienić, że 3 z nich wyposażono w aparaturę elektryczną z wycofanych Jelczy.
Prawdziwy renesans tyskie „trajtki” przeżyły, podobnie jak w Lublinie, po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Proces wielkiej modernizacji rozpoczął się około roku 2012. Co dokładnie zmieniło się na tyskiej sieci? – W ostatnich kilku latach zmodernizowano ok. 5,8 km sieci trakcji trolejbusowej, w tym wszystkie skrzyżowania sieciowe, zamontowano zwrotnice typu Vetra oraz nowe izolatory sekcyjne. Żadnych tras nie zlikwidowano, a wręcz przeciwnie, na skutek zmodernizowanej sieci możliwe było uruchomienie od 6 maja 2015 nowej linii o nazwie ‘F’, właśnie dzięki nowym rozwiązaniom na skrzyżowaniach. W latach 2012/2013 zakupiono 15 nowych trolejbusów marki Solaris Trollino – informuje w rozmowie z serwisem zbiorowy.info Marcin Rogala, prezes Tyskich Linii Trolejbusowych. Warto podkreślić, że wspomniane pojazdy, jak większość kupowanych obecnie trolejbusów, wyposażono w baterie trakcyjne umożliwiające poruszanie się bez sieci trakcyjnej.
W przeciwieństwie do przykładu z Lublina tyska sieć nie uległa przez ostatnie kilkanaście lat zwiększeniu. Wkrótce ma się to jednak zmienić. – W dniu 26. czerwca br. podpisano umowę na budowę odcinka sieci trakcji trolejbusowej na ul. Sikorskiego wraz z budową nowej stacji zasilającej. Dzięki temu zostanie wydłużony i zmodyfikowany przebieg obecnej linii E i dodatkowo uruchomiona będzie nowa linia G. Obie linie będą przebiegać m.in. ulicą Sikorskiego, częściowo pozbawioną trakcji elektrycznej. Część linii pozbawionej trakcji trolejbusy będą pokonywać na bateriach – mówi Marcin Rogala. Prawdopodobnie budowa nowych odcinków sieci trakcyjnej jednak zakończy się na tej inwestycji. Przedsiębiorstwo stawia bowiem mocno na wykorzystanie napędu w postaci baterii trakcyjnych. – Nie planuje się dalszej rozbudowy sieci ponieważ nowoczesne trolejbusy umożliwiają przejechanie kilku kilometrów z wykorzystaniem energii zgromadzonej w bateriach. Na początku bieżącego roku spółka zamówiła 3szt takich trolejbusów, których dostawa planowana jest na koniec roku. W kolejnych latach spółka będzie kontynuować modernizację obecnej sieci trakcji trolejbusowej – zdradza prezes spółki TLT.
Czy umiarkowane plany rozbudowy sieci trakcyjnej mogą zagrozić istnieniu tyskich trolejbusów w przyszłości? Okazuje się, że w ciągu najbliższych lat taki scenariusz jest mało prawdopodobny. – Trudno powiedzieć jak będzie wyglądał transport publiczny za kilka lat, czy komunikacja oparta będzie o pojazdy elektryczne, wodorowe, a może jeszcze jakieś inne nowoczesne technologie. Z całą pewnością „elektromobilność” jest na początku drogi rozwoju i nie ma pewności czy obecnie stosowane technologie sprawdzą się po kilku latach pracy. Dotyczy to w szczególności żywotności baterii w autobusie elektrycznym, której koszt wymiany po kilku latach może wynieść kilkaset tysięcy złotych! – wskazuje Marcin Rogala. Trolejbusy przeważają jednak nad autobusami elektrycznymi nie tylko względami ekonomicznymi, ale także technicznymi. – Przewagą nowoczesnego trolejbusu nad autobusem elektrycznym jest to że teoretycznie może on jeździć bez przerwy nawet przez ulice pozbawione trakcji. Tam gdzie nie ma trakcji trolejbus pojedzie na bateriach, które będą ładowane gdy trolejbus będzie poruszał się po trakcji elektrycznej. Nie ma konieczności tak jak w autobusie elektrycznym odstawiania pojazdu na czas ładowania baterii. Rozwój autobusów elektrycznych może więc iść w parze z rozwojem technologii stosowanymi w komunikacji trolejbusowej. Jedno może pozytywnie wpływać na rozwój drugiego i odwrotnie. – dodaje.
W ostatniej, trzeciej części cyklu skupimy się na przyszłości trolejbusów w Gdyni.