W związku z dzisiejszą 100 rocznicą odzyskania niepodległości postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądała polska kolej w odradzającym się kraju.
W 1918 roku na terenie kraju istniało się prawie 16 tys. kilometrów linii kolejowych. Najwięcej, bo aż 7362 km znajdowało się wcześniej na terenie zaboru rosyjskiego. Ponad 4350 kilometrów linii kolejowych odziedziczyliśmy po zaborze austriackim, zaś 4228 kilometrów to spadek po zaborze pruskim.
Niestety, mimo całkiem sporej długości linii kolejowych, władze młodego państwa zmuszone były do zorganizowania sieci kolejowej od nowa. W wyniku powstania nowych granic część do tej pory lokalnych linii stała się głównymi, część głównych lokalnymi, a część lokalnych międzynarodowymi. Dodatkowo brakowało często połączeń pomiędzy różnymi odcinkami sieci kolejowej, które dotychczas znajdowały się na terenie różnych zaborów.
Kolejnym problemem rodzącej się sieci kolejowej były różne rozstawy szyn, różniące się w zależności od zaborcy. Jednak niezależnie od rozstawu, tory były zaniedbane i zniszczone. Na niektórych odcinkach prędkość pociągów nie mogła przekroczyć 5 km/h.
A jak wyglądała sytuacja taborowa w odradzającej się Polsce? Pod koniec 1918 roku na ziemiach polskich znajdowało się ok. 2100 parowozów. W krótkim czasie udało się powiększyć park taborowy do 4062 parowozów, ponad 10 tys. wagonów osobowych i ponad 11 tys. wagonów towarowych. Wszystko dzięki odszkodowaniom wojennym przekazanym przez byłych zaborców. Były to jednak pojazdów różnych typów, serii, pochodzenia i wieku. Utrudniało to ich eksploatację i modernizację.