Archaiczny układ tras autobusowych, wydłużanie ich „na siłę” oraz brak szybkich połączeń z centrum miasta – to główne zarzuty mieszkańców przedmieść wobec organizatorów transportu publicznego. Miasta w coraz większym stopniu rozlewają się na przedmieścia, ale czy transport zbiorowy nadąża za tymi zmianami?
Mieszkańcom nowych osiedli, często położonych na przedmieściach, trudno zrezygnować z samochodu i przesiąść się do transportu zbiorowego. – Największym globalnym problemem komunikacyjnym jest to, że miasta się rozluźniają, coraz bardziej rozlewają na przedmieścia, co wymusza użycie samochodu, bo dystanse do pracy czy szkoły stają się długie – przekonuje Radosław Gajda, architekt, urbanista i bloger w rozmowie z Newserią.
Mimo że z roku na rok transport publiczny staje się coraz wygodniejszy i jest znacznie tańszy niż auta, niewiele osób decyduje się na przesiadkę. Mieszkańcy przedmieść wskazują, że często winni tego stanu rzeczy są organizatorzy transportu miejskiego. Linie autobusowe docierające na przedmieścia bardzo często „zaliczają” po drodze kilka osiedli, a wraz z każdym nowym osiedlem, linia jest wydłużana. W ten sposób czas przejazdu autobusu staje się skrajnie nieatrakcyjny.
Jak wynika z badania „Komunikacja w aglomeracjach – sytuacja i innowacje” zrealizowanego przez SW Research na zlecenie mytaxi, 57% mieszkańców dużych aglomeracji za najszybszy środek transportu uważa własny samochód, a tylko 19% komunikację miejską.
Do tego dochodzą negatywne opinie na temat cen biletów komunikacji miejskiej: blisko 60% ankietowanych uważa, że są zbyt drogie. I to, mimo że miesięcznie pasażerowie transportu miejskiego wydają mniej pieniędzy niż kierowcy samochodów. Z badania wynika, że aż 300 zł miesięcznie na jazdę własnym samochodem wydaje 44 proc. zapytanych. Natomiast co trzecia osoba podróżująca na co dzień komunikacją miejską przeznacza na bilety do 50 zł miesięcznie.
– W kwestii efektywnego poruszania się po mieście dużo zależy od otwartości włodarzy miast na wprowadzanie nowych rozwiązań oraz od zmiany przyzwyczajeń i nawyków komunikacyjnych mieszkańców – podkreślił Radosław Gajda.