Od 8 czerwca, po dziewięcioletniej przerwie do Lubina powróciły pociągi pasażerskie. Obecnie jest to jednak zupełnie inny obraz kolei. Wyremontowane są perony, tory, a jeżdżą po nich zupełnie nowe pojazdy. Zachęceni nową ofertą kolei sprawdziliśmy połączenie między Wrocławiem a Lubinem.
Powrót z dużą prędkością
Już od samego początku Koleje Dolnośląskie, będące przewoźnikiem na trasie do Lubina, uruchomiły stosunkowo dużą liczbę połączeń wynoszącą 12 par pociągów dziennie. Dziewięć par pociągów kursuje w relacji Lubin – Wrocław Gł., zaś 3 pary w relacji Lubin – Legnica, które są skomunikowane w Legnicy z pociągami do Wrocławia. Pokonanie tej 87-kilometrowej trasy zajmuje pociągom od około godziny do około godziny i dwudziestu minut. Długość czasu przejazdu zależy od liczby postojów na trasie. Część pociągów jest bowiem przyspieszonych i zatrzymują się tylko na wybranych stacjach i przystankach.
Podróż pociągiem odbywa się naprawdę szybko i sprawnie. Pomiędzy Wrocławiem a Legnicą pociąg rozwija prędkość 130 km/h, zaś pomiędzy Legnicą a Lubinem 120 km/h. Wysoka prędkość utrzymywana na całej trasie przejazdu wpływa pozytywnie na psychiczny odbiór szybkości podróży. Osiągane prędkości przejazdu są możliwe nie tylko dzięki wyremontowanym liniom kolejowym, ale nowym pojazdom. Wykorzystywane do obsługi tej trasy trzy, cztero i pięcioczłonowe pojazdy rodziny Impuls pozwalają wykorzystać w pełni parametry linii.
Podróż w praktyce
Testową podróż na trasie Wrocław – Lubin redakcja serwisu zbiorowy.info odbyła 8 lipca, miesiąc po uruchomieniu połączenia. Wybór padł na wieczorny pociąg przyspieszony „Cuprum”, odjeżdżający z Wrocławia o godzinie 19:30. Jest to jedno z najszybszych połączeń na tej trasie. Czas przejazdu wynosi dokładnie godzinę i cztery minuty. Pociąg ten zatrzymuje się tylko we Wrocławiu Muchoborze, Wrocławiu Nowym Dworze, Wrocławiu Leśnicy, Miękini, Środzie Śląskiej, Malczycach i Legnicy. Mimo mocno ograniczonej liczby postojów pociąg w tym dniu cieszył się wysoką frekwencją. Aż do samej Legnicy część pasażerów podróżowała na stojąco. Do stacji docelowej trzyczłonowy Impuls dojechał zapełniony w ponad 50 procentach. W Lubinie z pociągu wysiadło około 100 osób, a peron na moment mocno wypełnił się osobami opuszczającymi skład.
W drodze powrotnej wybór padł na wieczorne połączenie do Wrocławia z przesiadką w Legnicy. Pociąg wyruszający do Legnicy o godzinie 20:44 przywiózł do stacji Legnica 27 osób. Część osób skorzystało z pięciominutowego skomunikowania i kontynuowało podróż pociągiem z Lubania Śląskiego, który do Wrocławia dotarł o godzinie 21:59. W przeciwieństwie do kursu do Lubina kurs powrotny zatrzymywał się na wszystkich 4 stacjach i przystankach pomiędzy Lubinem a Legnicą, czyli Chróstniku, Gorzelinie, Raszówce i Rzeszotarach. To właśnie o postoje w tych miejscach mocno zabiegała lokalna społeczność, gdy okazało się, że Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz Koleje Dolnośląskie nie zaplanowały postojów na wyremontowanych przystankach w wyżej wymienionych lokalizacjach. Niestety, podczas kursu z przystanków skorzystała tylko jedna osoba, która wysiadła z pociągu na stacji Raszówka. Warto jednak nadmienić, że pojedyncza obserwacja podczas wieczornego kursu w stronę Wrocławia nie może stanowić podstaw do oceny sensowności zatrzymywania tam wszystkich pociągów. Można jednak zastanowić się czy postoje w tych miejscach mają sens w porach pozaszczytowych, charakteryzujących się mniejszym zainteresowaniem podróżnych.
Podsumowanie
Przeprowadzony test pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość w kontekście utrzymania i rozwoju nowego połączenia między Wrocławiem i Lubinem. Dzięki zapewnieniu nowoczesnego taboru oraz wysokim prędkościom przejazdu, a także stosunkowo dużej liczbie połączeń w pociągach powinno stopniowo przybywać pasażerów. Już teraz warto podjąć działania mające na celu zapobiegnięcie w przyszłości tzw. klęski urodzaju, kiedy popyt wzrośnie na tyle, że przekroczy możliwości podażowe zarówno przewoźnika jak i organizatora transportu.