We wrześniu 2019 roku na targach TRAKO w Gdańsku zaprezentowano pierwszy z nawet 71 zamówionych przez Koleje Mazowieckie elektrycznych zespołów trakcyjnych Flirt3. Pojazdy miały wejść do ruchu 4 miesiące temu, lecz do dziś pasażerowie nie mogą cieszyć się z nowych warunków podróży. Co dzieje się z nowymi pociągami Kolei Mazowieckich?
Koleje Mazowieckie planowały wdrożyć do eksploatacji pierwsze zamówione jednostki wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy 2019/2020, czyli w grudniu ubiegłego roku. Niestety przewoźnikowi nie udało się zrealizować tego planu. Okazuje się, że producent napotkał na przeszkody formalne.
– Zgodnie z informacjami uzyskanymi od Stadler w trakcie realizacji zamówienia zaistniały okoliczności niezależne od producenta, które miały wpływ na harmonogram realizacji projektu. Są one związane ze zmianami w przepisach prawa i normach, co znacząco wpłynęło m.in. na wydłużenie procedury uzyskania zezwolenia na dopuszczenie do eksploatacji pojazdu kolejowego zgodnego z TSI. Dodatkowo trwająca obecnie pandemia koronawirusa ma także duży wpływ na realizację kontraktu – informuje w rozmowie z serwisem zbiorowy.info Donata Nowakowska, rzecznik prasowy Kolei Mazowieckich.
Obecnie wniosek o zezwolenie do eksploatacji typu pojazdu zgodnego z Techniczną Specyfikacją Interoperacyjności jest procedowany w Urzędzie Transportu Kolejowego. Niestety, jak informuje przewoźnik, zmienna sytuacja związana z pandemią COVID-19 nie pozwala przewidzieć, kiedy nastąpi odbiór pierwszych jednostek Zatem pytanie, kiedy pierwsze składy pojadą z pasażerami pozostaje na razie bez odpowiedzi. Na odbiory czeka już 8 gotowych pojazdów.
EN57 na bocznicy
Nie czekając na odbiory nowych flirtów, Koleje Mazowieckie wycofują już część jednostek EN57. Nie wpływa to negatywnie na sytuację taborową, bowiem z powodu pandemii kursowanie części pociągów odwołano. Przyczyną ich wycofania nie jest jednak pandemia, lecz ich przebieg.
– Obecnie jest wyłączonych z ruchu 15 pojazdów tej serii. Wynika to z osiągnięcia przez te pojazdy przebiegu kwalifikującego je do naprawy P5 tzw. głównej. Spółka zrezygnowała z dalszego wykonywania tych napraw m.in. dlatego, że zamówiła nowe pojazdy, ale też z braku możliwości uzyskania dofinansowania do tego typu napraw z modernizacją. Do końca tego roku planowane jest wyłączenie z ruchu kolejnych 9 sztuk ezt EN57 – tłumaczy nam Donata Nowakowska.
4 komentarze
Pytanie: co według Stadlera epidemia koronawirusa ma do homologacji składów która odbywa się w bulach już od września tamtego roku, na długo przed epidemią? Stadler zawalił, bo za późno zaczął produkować składy i liczyli, że w 2 miesiące przejdą homologację, a tu guzik.
W tym „bulu” połączyłeś się z byłym prezydentem, natomiast z powodu pandemii część urzędników może po prostu nie pracować. Wystarczy, że są to kobiety, które musiały zostać w domu z powodu konieczności opieki nad dziećmi. To jeden z banalnych przykładów.
W „bulu” 🙂
Nie mniej jednak, epidemia trwa w Polsce od pierwszej dekady marca, a kwarantanna zaczęła się 2 tygodnie później. A wcześniej? Spali? Takie samo tłumaczenie było w grudniu, gdzie pociągi powinny już jeździć (te 4 miesiące są naginane bo składy miały być w listopadzie). Dla mnie po prostu tłumaczenie jest żałosne, tylko dziwię się, że odwala to Stadler, a nie pewien inny producent (przez którego wogóle umowę anulowano). Ile można testować pociągi? Jakby były sprawne układy toczne, czy elektronika (tak z tym były główne problemy bo Stadler chciał sobie poeksperymentować). Mam nadzieję, że KM dowalą karę zgodnie z umową. Albo wytargują kolejne 2 składy za darmo.
Opóźnienie wynosi już 6 miesięcy, a składów nie widać.
I tak LK7 ma dość EN57, to jeszcze to…