„Zmienia się pojęcie przestrzeni. Liczy się nie odległość, a czas jej przebywania”. Słowa te choć wypowiedziane 40 lat temu, to w świetny sposób oddają one dzisiejsze problemy komunikacyjne w wielkich miastach. Przykładem obrazującym tę problematykę jest trasa Katowice – Kraków, na której z winy przeciągającej się i o wiele lat już opóźnionej modernizacji odcinka linii kolejowej E30 króluje obecnie transport autobusowy. Czy kolej kiedykolwiek odzyska pasażerów między obiema metropoliami? Odpowiedzi na to pytanie postaramy się poszukać w tym artykule.
Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia liczy sobie 2,3 mln. mieszkańców, sama stolica regionu ok. 300 tys., natomiast historyczną drugą stolicę Polski zamieszkuje ok. 770 tys. osób. Centra obu miast dzieli niemal 82 kilometry, które dzięki autostradzie A4, podając za rozkładami, można pokonać w ok. 70 minut. Co ciekawe, będąc w śródmieściu Katowic można równie dobrze wsiąść w autobus do pobliskich Tarnowskich Gór (28 km) i spędzić tyle samo czasu aby przejechać całą trasę. Relatywnie krótki czas przejazdu to nie wszystko, dużo cenniejsza wydaje się onieśmielająca wręcz częstotliwość połączeń na tej trasie. W zwykły dzień roboczy między godzinami 01:00 a 21:30 odjeżdża aż 88 autobusów do Krakowa [korzystając z danych e-podróżnika]. Co ciekawe, w godzinach od 21:30 do 1 w nocy brak jest jakichkolwiek połączeń… Oczywiście, mamy tutaj do czynienia z różnymi przewoźnikami.
Wartym zainteresowania jest oferta przewozowa oraz taryfowa firm Uni-Bus oraz Inter, które ze sobą współpracują. Obaj przewoźnicy oferują z Katowic od wtorku do czwartku 49 połączeń w ciągu dnia, co 20 minut, a w pozostałe dni 58 kursów dziennie, co 15 minut. Takiej częstotliwości kursów nie powstydziłoby się nie jedno przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej w Polsce. Oferta zapewnia mobilność między 5:30 a 21:30. Bilet jednorazowy kosztuje 15 – 17 zł, dla studentów i uczniów 13 -15 zł. Jeśli kupimy bilet na podróż tam oraz z powrotem zapłacimy o kilka zł mniej. Prawdziwie ciekawy jest fakt, że przewoźnicy oferują na powyższej trasie bilety miesięczne w cenie 520 zł oraz dzięki uldze ustawowej za 254,80 zł dla studentów. Chociaż 520 zł to spora część najniższej krajowej oraz kilkukrotność biletu miesięcznego na całą GZM, to należy pamiętać, że kwota ta po części jest równoważona przez wyższe czynsze w Krakowie.
Czy kolej jest w stanie przebić przewoźników drogowych? Z doniesień medialnych wynika, że mimo podniesienia prędkości szlakowej czas przejazdu między oboma miastami ma potrwać ok. godziny. Jest to czas nieco krótszy niż obecnie oferowany przez firmy autobusowe. Czy kolej jest w stanie zapewnić wyższą albo chociaż porównywalną częstotliwość kursów do tej obecnie istniejącej? Jest to kwestia przepustowości infrastruktury, posiadanego taboru oraz decyzji przewoźników. Jeśli spojrzymy na Europę Zachodnią i trasę Mannheim – Frankfurt nad Menem (odległość ok. 80 km), faktycznie połączenia z częstotliwością ok. 20 minut są możliwe, przy czym średni czas podróży jest tam niższy niż 60 minut (są połączenia z czasem przejazdu 40 minut, ale także takie z ponad 70 minutami).
Jakie scenariusze czekają nas po zakończeniu modernizacji? Jeśli pociągi będą kursować w zadowalającym takcie, wówczas część podróżnych zrezygnuje z autobusów, w rezultacie czego liczba kursów z dworca autobusowego spadnie, a więc spadnie także atrakcyjność połączenia (być może wzrosną również ceny). Jeśli pociągu relacji Katowice – Kraków doświadczymy co 1,5 – 2 godziny, prawdopodobnym jest, że będą one jeździć relatywnie puste. Całościowe pogorszenie oferty nie jest takim nieprawdopodobnym scenariuszem. Nawet wspólny bilet autobusowo-kolejowy (całkowite science-fiction taryfowe) nie wydaje się rozwiązaniem bezkrwawym, gdyż wszyscy przewoźnicy musieliby zrezygnować z części potencjalnych przychodów.
Jeden komentarz
Zauważmy tylko, że autobusy nie zatrzymują się po drodze. Jeśli zatem z samych Katowic do Krakowa pasażerów nie będzie bardzo wielu, to wymiany w Jaworznie, Trzebini czy Krzeszowicach mogą być spore i linia kursująca np. co godzinę może być opłacalna. Pamiętam, że w latach 90-tych tak właśnie było, że dużo ludzi jeździło na krótszych odcinkach.
Pozdrawiam.