Nieco ponad 7 lat po katastrofie samolotu IŁ-62 Mikołaj Kopernik doszło do kolejnej tragedii z udziałem podobnej maszyny IŁ-62M Tadeusz Kościuszko. Lot z Warszawy do Nowego Jorku zakończył się uderzeniem w Las Kabacki niedaleko lotniska na Okęciu. Piloci przegrali dramatyczną, półgodzinną walkę o bezpieczny powrót na ziemię.
To miał być kolejny, spokojny lot z Warszawy do Nowego Jorku. 9 maja 1987 roku z lotniska na Okęciu wystartował samolot IŁ-62M „Tadeusz Kościuszko” o numerze rejestracyjnym SP-LBG, obsługując lot nr 5055. O godzinie 10:18 maszyna ze 172 pasażerami i 11 członkami załogi znalazła się w powietrzu. Przed 4-letnią maszyną było kilka godzin lotu. Do godziny 10:41 podróż przebiegała bez zakłóceń. Wszystko zmieniło się chwilę później.
W 23 minucie lotu, gdy samolot znajdował się nad Warlubiem w dzisiejszym województwie kujawsko-pomorskim, doszło do eksplozji jednego z czterech silników. Wybuch uszkodził drugą, sąsiadującą jednostkę napędową. Oba silniki zaczęły się palić. Z powodu dekompresji kadłuba załoga obniżyła wysokość lotu z 8200 do 400 metrów. W trakcie manewru na jaw wyszły problemy z działaniem steru. Po zgaśnięciu kontroli informującej o pożarze rozpoczęto zrzut paliwa, aby móc podejść do awaryjnego lądowania.
Gdańsk, Modlin, czy Okęcie?
Kapitan Zygmunt Pawlaczyk stanął przed dylematem związanym z wyborem miejsca awaryjnego lądowania. Najbliżej znajdowało się lotnisko Gdańsk-Rębiechowo. Ze względu między innymi na konieczny zrzut paliwa, zdecydował jednak o powrocie do Warszawy. Możliwe było lądowanie na bliżej położonym lotnisku w Modlinie oraz na Okęciu, z którego wystartował pechowy lot 5055. Wybór padł ostatecznie na Okęcie. Zadecydowała o tym między innymi większa wiedza załogi na temat warszawskiego lotniska i lepsze wyposażenie straży pożarnej na Okęciu. W międzyczasie stwierdzono bowiem kolejny pożar w samolocie. O godzinie 11:00 kapitan podjął ostateczną decyzję o skierowaniu na Warszawę.
Port lotniczy Warszawa-Okęcie przygotował się na przyjęcie zepsutej maszyny. Wstrzymano wszystkie loty, a na płycie pojawiły się jednostki straży pożarnej w pełnej gotowości. Do lotniska pozostało niecałe 90 kilometrów. Szefowa stewardes Maria Berger-Senderska wydała pasażerom instrukcje o postępowaniu podczas awaryjnego lądowania.
Nie było ratunku
Wraz ze zbliżaniem się do lotniska, sytuacja załogi i pasażerów była coraz gorsza. Z powodu problemów z instalacją elektryczną nie udało się wykonać pełnego zrzutu paliwa. Posłuszeństwa odmówił ster wysokości. Nad wsią Józefosław odpadły najbardziej uszkodzone elementy maszyny. Dodatkowo na pokładzie wybuchł kolejny pożar, tym razem w luku bagażowym. Płomienie wydobywały się z kadłuba i były widoczne z ziemi, co potwierdzili później świadkowie zdarzenia.
O godzinie 11:08 rozpoczęła się końcowa faza podchodzenia do lądowania. Z powodu niewysunięcia podwozia, przygotowywano się na lądowanie „na brzuchu”. Ogień trawiący maszynę uszkodził układ sterowania trymerem. W efekcie lot maszyny stał się niejednostajny. Samolot na przemian wznosił się i opadał. Kolejnego wahnięcia niestety nie udało się zlikwidować. O godzinie 11:12 IŁ-62M zaczął ścinać wierzchołki drzew w Lesie Kabackim.
Kapitan Zygmunt Pawlaczyk po raz ostatni przemówił do wieży kontroli lotów.
– Dobranoc, do widzenia! Cześć, giniemy! – powiedział.
„Tadeusz Kościuszko” uderzył w ziemię w odległości 5,7 km od lotniska o godzinie 11:12:13, z prędkością około 470 km/h. Do bezpiecznego lądowania zabrakło zaledwie około 40 sekund.
W wyniku zderzenia zginęła cała załoga i wszyscy pasażerowie. Wśród zabitych było 17 obywateli USA. Najstarszą pasażerką była 95-letnia Kazimiera Hanson-Adrian. Katastrofa była najtragiczniejszym wypadkiem lotniczym w Polsce, w którym zginęła największa liczba osób.
Podczas akcji ratunkowej, wśród szczątków samolotu i ciał, odnaleziono wiele przedmiotów osobistych. Jednym z nich była Biblia, w której znajdował się napis: Dn. 9.05.1987 r. Awaria w samolocie co będzie Boże, Halina Domeracka 02-647 Warszawa ul. R. Tagore.
Powtórka z 1980 roku
Śledztwo w sprawie katastrofy w Lesie Kabackim wykazało, iż przyczyną tragedii było zmęczeniowe pęknięcie łożyska wałeczkowego, które rozdzielało wał turbiny wysokiego ciśnienia od wału turbiny niskiego ciśnienia. Pęknięcie spowodowało zwiększenie prędkości obrotowej turbiny wału niskiego ciśnienia do prędkości krytycznej, co skutkowało rozerwaniem jej wirnika i w efekcie całkowitego zniszczenia silnika nr 2. Jego rozerwane elementy uszkodziły także silnik nr 1 oraz poszycie tylnej części kadłuba. Element przecinający kadłub na wylot uszkodził instalację elektroenergetyczną samolotu. Pożar w luku bagażowym wznieciły rozgrzane do wysokiej temperatury elementy rozerwanego silnika i przerwane nimi przewody elektryczne.
Z podobnych przyczyn doszło do katastrofy innego samolotu PLL Lot. 14 marca 1980 roku w pobliżu lotniska Warszawa-Okręcie rozbił się samolot IŁ-62 SP-LAA „Mikołaj Kopernik” lecący z Nowego Jorku do Warszawy. Podczas odejścia na drugi krąg doszło do eksplozji jednego z silników, powodując podobne, jak w przypadku katastrofy w Lesie Kabackim, uszkodzenia. W 1980 roku doszło jednak do pęknięcia zmęczeniowego pęknięcia innego elementu silnika. Skutki były bardzo podobne.